czwartek, 18 lipca 2013

Rozdział 7.

I didn’t lie when I said you’d probably see me again.


Bryn’s POV

Jason ruszył wjeżdżając na jezdnie. Siedzieliśmy w ciszy przez dobre 5 lub 10 minut. Nie przeszkadzała mi cisza między nami. Mogłaby to być mniejsza szansa na odkrycie kim jestem i co robię. Jason poprawił się w fotelu, było widać ,że chcę coś powiedzieć ale nie wiedział co powiedzieć. Zatrzymaliśmy się na czerwonym świetle, kilka kilometrów od mojego domu. Moje kolano odbijało się od siedzenia w niecierpliwieniu,które rosło.
- Spójrz. - Jason w końcu się odezwał, puścił kierownice, kładąc dłonie na kolanach. Wziął głęboki wdech zanim spojrzał na mnie, unikałam jego wzroku.
- Nie miałem na myśli tego co tam powiedziałem. Taki mam charakter. - Pocieszał.
Nie odpowiedziałam, ani też nie dałam mu żadnego rodzaju ekspresji na twarzy, żeby wyrazić, że w ogóle zwracałam uwag. 
- Masz prawo być zdenerwowana, tak myślę. - Z powrotem odwrócił swoją uwagę na drogę.
Światła zapaliły się na zielono i Jason docisnął gaz, wracając rękoma z powrotem na kierownice. Reszta drogi mijała w ciszy i podobało mi się tak. Wszystko co było w moich myślach miało być tym co wydarzy się jutro. Poczułam coś wibrującego w mojej sukience. Sięgnęłam do stanika, odwracając moje ciało tak, by Jason się nie przyglądał. Wyciągnęłam  telefon. Derek był na przychodzącym połączeniu. Wysunęłam telefon.
Rozmowa telefoniczna


- Hej 
Brzmiało to jakby drzwi się otwierały i zamykały po drugiej stronie.
- Hej. Chcesz żebym po Ciebie teraz przyjechał?
- Nie, jest w porządku, jestem akurat w drodze do domu. - Odpowiedziałam, bawiąc się końcówkami moich włosów.
- O naprawdę? Z kim? - Spytał Derek. Jego zainteresowanie było oczywiste. Mogłam słyszeć go podnoszącego brew. - Pogadamy o tym w domu. Będę tam za dziesięć albo piętnaście minut. - Ugryzłam dolną wargę.
- Dobrze. Nie zrób niczego głupiego. - Rozkazał Derek.
Zakaszlałam.
- Dobrze tato.
Zadrwiłam i się rozłączyłam wkładając telefon z powrotem do stanika.

Koniec rozmowy telefonicznej

- Czy to był Derek? - Jason spytał, gdy skończyłam odkładać telefon.
Nie odpowiedziałam.
- Jane, daj spokój. - Jason spojrzał na mnie jadąc.
Spojrzałam na niego ze zdegustowaną miną na mojej twarzy.
- Nie możesz być wiecznie na mnie zła, wiesz. - Jason uśmiechnął się diabelnie, ale na nim było to atrakcyjne.
- Chcesz się założyć? - Odpowiedziałam mu.
Jason skupił się z powrotem na drodze, byliśmy teraz parę przecznic od mojego domu. W końcu.
- Dostanę Twój numer? - Jason zapytał, zbliżając się bliżej i bliżej do mojego domu.
Nie odpowiedziałam. Nie potrzebuję by Jason McCann miał mój numer i dzwonił albo pisał w środku czegoś ważnego.
Jason zaparkował na ulicy naprzeciwko mojego domu. Westchnęłam szczęśliwie, otwierając drzwi i wychodząc, obeszłam samochód przecinając ulice.
- Jane. - Jason powiedział.
Jęknęłam pokornie, dlaczego on się po prostu nie podda? Odwróciłam się do niego stając przed nim. 
- Co?
- Kiedy się znowu zobaczymy? - Jego oczy były poważne.
Wzruszyłam ramionami. 
- Nie wiem.
- Daj spokój Jane, nie bądź taka. - Polizał usta podnosząc brwi. 
- Zobaczymy się niedługo?
- Być może. - Odparłam. Odwracając się i zakańczając rozmowę.
Usłyszałam jak Jason odjeżdża i to było wspaniałe. Otworzyłam drzwi wejściowe, wchodząc do środka.
- Zobacz kto wrócił. - Blissity ucieszyła się, gdy zamykałam za sobą drzwi.
Wszyscy się zaśmiali, dołączając do Blissity i ciesząc się razem z nią. Skrzywiłam się wchodząc do środka salonu.
- Więc… kogo poznałaś? - Zoey zapytała pierwsza.
- Był śliczny? - Tattiana podniosła brew.
Spojrzałam na nią.
- Wiedziałabyś.
Pokój natychmiastowo zamilkł, każdy patrzył na mnie i na Tattianę. Przełknęła mocno.
- Słucham? - Powiedziała.
- Wrobiłaś mnie. Powiedziałaś Jason'owi że mam tam być, prawda? - Powiedziałam do niej, a z moich ust wydostał się gniew. Zrobiłam krok w jej stronę, gotów rzucić cios w razie potrzeby,
- Nie, nie zrobiłam tego. Nawet nie rozmawiałam z Jason'em. Co masz na myśli? Skąd mam wiedzieć, że zdecydował się pójść do tej samej restauracji co Ty i w tym samym dniu? Nie jestem psychiczna. - Tattiana zatrzęsła ręką jak wyjaśniała sprawę.
Patrzyłam na nią w górę i w dół - Lepiej nie kłam, Tatti.
- Dlaczego miałabym kłamać? - Tattiana spojrzała na mnie, jakbym miała cztery lata.
- Cokolwiek. Dosyć o tej rozmowie. Porozmawiajmy o strzelaninie. Robimy to jutro o północy. Każdy o tej godzinie najprawdopodobniej zaśnie. Derek Ty zabijesz najszybciej więc my ukryjemy swoje twarze. Zoey masz oko na każdego kto wychodzi lub wchodzi do domu. Tatti.. 
- Nie mogę iść. - Tattiana westchnęła, podniosła nogę i zdałam sobie sprawę że jest w bandażach.
- Co do kurwy się stało? - Zapytałam ją.
- Skręciłam kostkę godzinę po tym jak wyszłaś. - Pokręciła głową, delikatnie ustawiła nogę na szczycie poduszki, nie zauważyłam że była na podłodze.
Pokręciłam głową ze złością. - Cokolwiek, okej, kiedy wyłączą światła, włamię się do domu i sprawdzę każdy pokój zanim znajdę Jason'a. Użyję mojego tłumiku by go zabić, mniej hałasu tym lepiej.
Derek skinął głową, zacierając ręce. - Co jeśli Jason się obudzi?
- Zastrzelę go, zanim będzie mieć szansę cokolwiek zrobić. - Odpowiedziałam chłodno. Obróciłam się by spojrzeć na Zoey - Jeśli ktoś wybiegnie z gangu Jason'a, powiedz mi od razu kto to. - Zoey kiwnęła głową, rozumiejąc wszystko.
Klasnęłam w dłonie i uśmiechnęłam się złośliwie. - To będzie dobre. Wszyscy spojrzeli się na siebie.
Wyjęłam telefon z kieszeni patrząc na czas, była prawie 23:30. Oblizałam wargi. - Powinniśmy położyć się spać, żeby mieć wystarczająco dużo energii na jutro. 
Wszyscy zgodzili się wstając z miejsc.
Szłam przed wszystkimi, co czyniło moją drogę po schodach do mojego pokoju. Blissity szła za mną. - Idę wziąć prysznic. - Powiedziała, chwytając ręcznik z wnętrza szafy i wychodząc z pokoju.
Skinęłam głową, wiedząc że nie może mnie zobaczyć i usiadłam na skraju łóżka. Sięgnęłam pod łóżko, czując pudełko. Wzięłam za jego rogi i wyciągnęłam je szybko. Podniosłam pudełko umieszczając je na łóżku i odblokowałam. Otworzyłam je by zobaczyć moją ulubioną broń i amunicję. Uśmiechnęłam się do siebie.
To wszystko ucichnie szybko.

Jason's POV

Kiedy dotarłem do domu, wyszedłem z samochodu zatrzaskując drzwi, zatrzasnęły się za mną ze złością. Byłem wkurzony, cała rzecz była kompletnie popieprzona. Jak mam teraz dostać jakiekolwiek informację od tej dziewczyny jeśli chodzi o Bryn. Dłonią przejechałem po moich włosach i jęknąłem. Wyszedłem na ganek, oblizując wargi, byłem już prawie gotów kogoś zabić niż uśmiercać z dnia na dzień mój gniew. Wszedłem do domu, każdego wzrok był zwrócony na moją osobę, ominąłem każdego i ruszyłem prosto na schody. Potrzebowałem prysznicu by wziąć moje myśli od tego całego gówna - Co się stało? - Zapytał Damien kiedy szedłem już po schodach - Gówno się stało - Odpowiedziałem zirytowany, osiągnąłem szczyt schodów idąc w prawo do łazienki, zamykając za sobą drzwi.
Rozebrałem koszulkę, rzucając ją na podłogę. Podszedłem do prysznicu, ciągnąc kurtę na bok gniewnie, odkręciłem pokrętło by pozwolić wodzie zbiegać po moim ciele. Zaczynałem rozpinać spodnie gdy rozległo się pukanie do drzwi, jęknąłem podchodząc i otworzyłem drzwi - Co? - splunąłem. Jazzy stała na zewnątrz - Wszystko w porządku? - spytała, jej oczy były szczere. Złagodniałem lekko - Tak Jazzy, tylko była to ciężka noc dla mnie, muszę wziąć prysznic aby się uspokoić.
- Czy możesz mi powiedzieć co się stało? - zmrużyła oczy, upuszczając je w dół i bawiąc się palcami - Nie - powiedziałem i zamknąłem drzwi przed jej twarzą.
Zwróciłem całą moją uwagę ponownie na prysznicu i kontynuowałem rozbieranie się. Gdy byłem w pełni nagi, wszedłem pod prysznic. Ciepło wody i pary uspokoiło mnie od razu. Przebiegłem rękoma przez moją twarz, aż do nasączonych wodą włosów, sięgnąłem po mydło i zacząłem się dokładnie myć. Po pierwszym przemyciu, ustałem, ręce położyłem na ścianie wpatrując się w podłogę, zamknąłem oczy i myślę o całej drodze, mogłem zrobić to lepiej dzisiejszego wieczoru zamiast być kutasem mogłem być dla niej miły, tak to podałaby mi swój numer, może wtedy będę bliżej o krok do znalezienia Bryn.
Być może.
W moim umyśle był obraz Jane i jej ubioru w dzisiejszy wieczór. Jak jej sukienka pochwaliła jej figurę, doskonałość. Oblizałem swoje wargi przypominając jak ją pocałowałem.
Przeniosłem się z powrotem do rzeczywistości zaczynając się ponownie myć.
Po trzydziestu minutach wyłączyłem wodę i wyszedłem spod prysznica, chwyciłem ręcznik i owinąłem go wokół mojej talii. Wyszedłem z łazienki prosto do mojego pokoju, nagle poczułem ciężar zmęczenia. Wziąłem do rąk parę bokserek z mojej komody wsunąłem je przed pójściem spać. Położyłem się na plecach z rękoma opartymi na głowę, spojrzałem w sufit moje powieki powoli się zamykały.
Zasnąłem.
Obudziłem się rano na dźwięk rozbicia szyby i natychmiast usiadłem. Zrzuciłem koce z ciała i wyszedłem z pokoju. Zanim poszedłem na dół, usłyszałem skrzypnięcie w panelu.
Odblokowałem pistolet, oblizałem wargi i cicho zszedłem na dół 
Kiedy sięgnąłem dna, zauważyłem Megan zbierającą kawałki szkła z podłogi - Co się stało? - zapytałem - Damien przewrócił szklankę wody. Jest w kuchni myje krew - powiedziała zirytowana kiedy podnosiła małe szkła do ręki. Przewróciłem oczami i ruszyłem z powrotem na górę do mojego pokoju.

Bryn's POV

- Obudź się Bryn - usłyszałam głos Blissity. Moje brwi zaczęły współdziałać i skręciłam nimi w przeciwnym kierunku. - Bryn jest druga rano, możesz spać wieczność. Poszłaś wcześnie spać, co do diabła - popchnęła mnie. Moje oczy powoli się już otwierały i spojrzałam na Blissity kątem oka - Która godzina? 
- Druga.
- Jezu kurwa Chryste - przeniosłam ręce do twarzy by przetrzeć oczy, ziewając. Siedzę rzucając włosami do tyłu - Pistolety są już gotowe - Powiedziałam do Blissity i wyskoczyłam z łóżka. Kiwnęła głową wychodząc z pokoju, słyszałam ją zbiegającą po schodach. Poszłam do łazienki by umyć zęby i wziąć szybki prysznic. Przedtem poszłam do pokoju szukając po szafkach coś do założenia na dzisiejszy wieczór. Znalazłam czarną parę rajstop, wzięłam je i zaczęłam szukać koszulki. Blissity przybiegła znów na górę, zauważyłam jej koszulkę, była czarna bez ramiączek przylgnięta do jej ciała. - Daj mi swoją koszulkę, proszę - powiedziałam do Blissity, byłam w samym staniku. Blissity ściągnęła koszulkę przez głowę i podała ją do mnie, podeszła do swojej komody i znalazła zwykły biały t-shirt który włożyła na siebie. Założyłam koszulkę, chowając ją pod moimi rajstopami. Chwyciłam za pudełko które znajdowało się na moim łóżku, złapałam za mój pistolet i wsunęłam go do rajstop, przed tym sprawdziłam czy jest bezpieczny. Przekopałam swój kredens jeszcze raz i znalazłam rękawice nie jakieś zwykłe rękawiczki. Rękawice, które nosisz gdy chcesz się upewnić, że nie pozostawiają śladu dotknięcia. Wsunęłam je na lewą rękę, a potem na prawą. - Czy na dole jest broń? - powiedziałam do Blissity, wkładając na siebie parę czarnych converse'ów. - Tak, Derek jest na dole ze wszystkimi. Zoey ładuje je wszystkie. Tattiana dostała kule dla Zoey - skinęłam głową, stojąc i patrząc na siebie w lustrze. - Czy jesteś pewna tego Bryn? Nie musisz go zabijać, a co jeśli coś pójdzie nie tak? - Blissity rozpoczęła gadkę, zawsze coś robi gdy idę na misję zabicia kogoś. Podniosłam palec w górę sygnalizując jej by się zamknęła. - Robiłam to przedtem Blissity. Nie jestem amatorką. Wiem co robię, nie martw się o mnie. Ok? 
- Jestem pewna siostro. Będę się martwić niezależnie, Bryn. Czasami żałuję, że nie możesz wybrać innego stylu życia niż tego. - Blissity zmrużyła oczy i zmarszczyła brwi. Spojrzałam na nią, nie wiedząc co mam jej odpowiedzieć. Westchnęłam i przeszłam obok niej i wyszłam z pokoju. Pobiegłam na dół, wszyscy już byli ubrani na dzisiaj. Derek spojrzał na mnie - Czy masz swój pistolet? - skinęłam głową, klepiąc miejsce gdzie broń się znajdowała. Skinął głową - Nawet nie zauważyłem, dobra robota. Zoey uniosła karabin w dłoniach - Ten jest ustawiony - powiedziała, ustawiając go na boku stołu. Derek nacisnął spust AK47 w ręce, to kliknięcie - Ten jest gotowy. Załadować go - podał go Zoey. Uśmiechnęłam się z podekscytowania na dzisiaj.

Jason's POV

- Pocałowałeś tą dziewczynę? Bracie jesteś głupi - Chris krzyknął, rzucając ręce w rozpaczy. Opuściłem w dół nieco moje wargi - To było przez chwilę. Prawdopodobnie zrobiłbyś to samo jeśli zobaczyłbyś jak była dobrze ubrana - Damien pokręcił głową - Nieważne jak dobrze wygląda suka, musisz trzymać głowę w grze. Nie możesz po prostu ją pocałować a następnie oczekiwać, że Ci zaufa na 100%. To jest myślenie chujem - Damien wetknął swoją świątynie. - Wiem człowieku, nie myślałem. Nawet krzyczałem na nią. Spierzyłem sprawę, człowieku - przetarłem twarz. Chris pstryknął mnie dwoma palcami w nos - Jesteś durniem wiesz, prawda? 
- Wiem - jęknąłem
- Trzeba to zrobić w lepszy sposób. Trzeba tę sukę do informacji, musisz ją przeprosić.
- Jebać to - splunąłem - Nie przepraszam nikogo.
- Cóż wygląda na to że będzie pierwszą osobą która uzyska od Ciebie przeprosiny - Damien uniósł ramiona do góry. - Po moim trupie ta suka nie zasługuje na takie gówno ode mnie.
- I znowu. Musisz kontrolować tego małego demona w sobie - Chris położył rękę wskazując na moją reakcję - Cokolwiek, bracie - powiedziałem a rozmowa się zakończyła.
Godziny mijały, a ja nadal byłem w moim pokoju znudzony, tylko zszedłem na dół na trochę rozmów i jedzenie. Nie miałem żadnych misji w tym tygodniu, do pracy szedłem w przyszłym tygodniu. W piątkowe wieczory wychodzę z Chris'em i Damien'em, po prostu odpocząć i zebrać jakieś losowe suki do ruchania. Czas szybko zleciał, była już godzina dziewiąta a mimo to wciąż nie miałem planów. Równie dobrze mogę zebrać parę panienek na ruchanie na dzisiaj. Kiedy złapałem za mój telefon, który był obok mnie na łóżku, odblokowałem ekran kiedy zauważyłem Jazzy wchodzącą do pokoju. Jęknąłem, znając że mój pomysł wyleciał sobie przez okno. - Jason, mogę z Tobą porozmawiać? - Jazmyn zapytała cicho. Wzruszyłem ramionami i wzięła tą odpowiedź na tak. Zamknęła za sobą drzwi. Podeszła do mojego łóżka i usiadła. - Co jest? - powiedziałem, siadając i złożyłem ręce na mojej nagiej piersi. - Chcę wiedzieć co się stało - spojrzała na palce, niewinnie. - Jazzy nie chcę o tym rozmawiać, ok? Wystarczy, że dałem ciała w pracy. Jezus.
- Zawsze wykluczasz mnie z rozmów i czuję że to jest nie fair wobec mnie. Jestem Twoją siostrą, powinnam być w stanie zrozumieć lepiej, a nie czuję się tak w ogóle, Jason. 
- Gówno prawda Jazmyn. Znasz mnie lepiej niż ktokolwiek inny w tym domu. Wiesz co kurwa przeszedłem. Wiesz. Nikt inny. Jedyny powód który wyklucza Cię z tego gówna jest taki że nie chcę byś brała udział w tym stylu życia. Utrzymuję Cię przy bezpieczeństwie - Jazmyn przegryzła wargę, omijając moje oczy. - Mówisz, że nie chcesz mnie zaangażować, ale ja już jestem zaangażowana. Mieszkam w domu pełnym członków gangu. Widziałam rzeczy, które zdarzają się tylko w filmach. Moje życie jest pomieszane i Ty o tym wiesz.
- Jazzy, nie - położyłem rękę by zatrzymać ją - Nie, pozwól mi skończyć. To kolejna rzecz. Zawsze gdy próbuję z Tobą rozmawiać zawsze jest 'nie teraz Jazzy', 'odejdź', 'zostaw mnie w spokoju' - Jazzy była na skraju łez a to było dla mnie denerwujące. Usiadłem na łóżku i umieściłem rękę na jej ramieniu - Nie możesz mnie zawsze chronić przecież wiesz - Jazzy w końcu spojrzała na mnie i widziałem jak łzy piętrzą się w jej oczach. Boli mnie jak widzę jej łzy. Ona jest jedyną osobą, na której mi na prawdę zależy. Ona jest jedyną osobą która mnie rozumie. Przyciągając ją bardziej do siebie, przytuliłem ją, pocałowałem w czoło i westchnąłem - Wiem co masz na myśli. Mogę być prawdziwym dupkiem. Wiem. - przejechałem po jej włosach ręką - ale wiem, że nie jesteśmy tylko jak brat i siostra którzy mają argumenty takie jak te. Nie chcę abyś czuła, że Cię nie kocham, bo ja.. Kocham Cię bardziej niż samego siebie - Jazzy przytuliła mnie, kiwając głową na mojej piersi. - Obiecuję, że nigdy nie pozwolę żeby coś Ci się stało - szepnąłem.

Bryn's POV

Była północ. 
Wszyscy byliśmy na zewnątrz, obok domu Jason'a. Zaparkowaliśmy samochód kilka przecznic od tej ulicy. Zoey miała karabin w dłoniach, Derek trzymał AK47 ja miałam swój pistolet. Czekaliśmy, aż światła w salonie w końcu się zgaszą. - Ustawcie pozycję - szepnęłam wyciągając swoją broń usuwając blokadę i odciągnęłam go. Derek pobiegł do tyłu by odciąć energię elektryczną. Moc zabijania. Zoey pobiegła na lewo od domu, na tyle blisko by zobaczyć czy kogoś zabrakło czy nie. Mieliśmy małe mikrofony w naszych uszach, abyśmy mogli komunikować się ze sobą. - Idę do jednego okna z pokoi. Jedno z nich jest otwarte - szepnęłam do mikrofonu. Powoli otoczyłam dom w okół, patrząc w okna które były otwarte. Światła były wyłączone. Złapałam za szybę na pierwszym miejscu i podniosłam je powoli, biorąc głęboki oddech by się nie męczyć. Powoli weszłam do pokoju, upewniając się, że nie należy umieszczać zbyt dużej wagi przez co piętro mogło by piszczeć. Gdy byłam w pełni wewnątrz pokoju wyjęłam małą latarkę i błysnęłam na parę na łóżku. Dziewczyną była Megan a chłopak był kimś obcym. Megan była topless, jej piersi były gołe a chłopak owinął ją ramieniem. Jestem pewna, że mieli noc zabawy. - Rozjebałem energię. Spróbuj włącznik - głos Derek'a pochodził z odbiorniku mikrofonu. Chodziłam w okół łóżka i próbowałam włączyć włącznik światła obok jego drzwi. Nie działało. Sprawdziłam następny pokój otwierając cicho drzwi i migające światło przeszło na chłopaka w łóżku. Zgaduję, że to jest Chris. Zamknęłam drzwi, wychodząc z  powrotem na korytarz, kiedy usłyszałam z pokoju Megan jęki. - Czy słyszysz szum kochanie? - Megan mruknęła jeszcze w półśnie. - Pójdę to sprawdzić - odpowiedział chłopak i usłyszałam dźwięk wychodzącego z ich łóżka. Szłam korytarzem otwierając ostatnie drzwi na lewo, widząc to był pokój Jason'a. Nie przeszkadzało mi migające światło na to kto był na łóżku, bo już wiedziałam kto mógł na nim być, Jason. Wyciągnęłam pistolet kierując prosto przed siebie. - Nie kłamał, kiedy powiedział, że zobaczy mnie ponownie - szepnęłam i pociągnęłam za spust. Pistolet nawet nie wydobył żadnego dźwięku, dlatego kocham tą broń. Podeszłam do ciała i poczułam garść włosów. - Bryn właśnie widziałem Jason'a, wyjdź z domu.
- Co? - głos Derek'a do mnie dotarł, moje serce spadło. Wyjęłam latarkę i błysnęłam ją na ciele, widziałam dziewczynę która miała może z piętnaście lat, utknęła w moich ramionach. Jej głowa zaczęła kapać krwią od strzału pistoletu. Upuściłam ją z powrotem na łóżko i zrobiłam krok do tyłu, obejmując moje usta. - Kto to do cholery był? - szepnęłam z niedowierzaniem. Podeszłam do drugiej strony łóżka i rozejrzałam się za czymś łatwopalnym. Znalazłam butelkę antybiotyków i wybielacze na podłodze obok łóżka. Wzięłam wybilacz i zmoczyłam ciało i łóżko. Wzięłam także zapalniczkę którą miałam przywiązaną do boku mojej broni. Zapaliło się, ogień igrał z pościelą. Zrobił się wielki chaos. Wyszłam z pokoju trafiając na kogoś. Chłopak z wnętrza pokoju Megan - Kim Ty kurwa jesteś? - powiedział. Przed tym dostałam dobre spojrzenie na jego twarz, rzuciłam moją rękę do góry uderzając go w podbródek. On się wrócił, chwytając się za podbródek. Złapałam go za włosy i uderzyłam kilka razy w twarz przed puszczeniem. Otworzyły się drzwi od korytarza i wyszedł Chris - Co się do cholery dzieje? Czy coś się pali? - powiedział Chris. Spojrzał na mnie a jego oczy się otworzyły. Kopnęłam chłopaka Megan w szczękę z buta. Pobiegłam z powrotem do pokoju Jason'a. - Co się kurwa dzieje? - usłyszałam krzyk Jason'a z dołu. Kiedy ukryłam się w pokoju Jason'a, zauważyłam okno nie martwiłam się jak daleko jest do upadku. Uderzyłam w ziemię od razu kiedy skoczyłam. - Ej, spierdalamy - powiedziałam i wybiegłam od razu z domu Jason'a do Zoey i Derek'a. Zaczęliśmy biec z powrotem do naszego samochodu.

Jason's POV

Obudziłem się w środku nocy żeby się odlać. Nie wiedziałem że ja i Jazzy zasnęliśmy razem. Powoli zdjąłem z siebie koc i wyszedłem z mojego pokoju. Podczas korzystania z łazienki usłyszałem rozmowę z wnętrza Damien'a i z pokoju Megan zdecydowałem że zignoruję to. Niedługo potem usłyszałem hałas z dołu. Zapiąłem swoje spodnie, otwierając szafki w łazience i chwyciłem pistolet z górnej półki. Otworzyłem drzwi od łazienki i zacząłem iść w dół. Teraz było cicho. Otworzyłem drzwi i wyszedłem na zewnątrz, rozejrzałem się przed wejściem ponownie do domu, było pusto. Wtedy usłyszałem uderzenie z góry. Zapach emitującego ognia z drugiego piętra również. - Kim Ty kurwa jesteś? - powiedział Damien i usłyszałem odgłos ciosu. Pobiegłem z powrotem do domu. Chris wyszedł z pokoju - Co się do cholery dzieje? Czy coś się pali? - i usłyszałem dźwięk rozbicia szyby zaraz po. - Co się kurwa dzieje? - krzyknąłem biegnąc po schodach. Mój pokój był w płomieniach, Damien leżał poza moim pokojem znokautowany. Pobiegłem do mojego pokoju. - Jazzy! - krzyczałem, mając nadzieję że nie było jej tam. - Koleś, nie idź tam - Chris złapał mnie za ramię. Pociągnąłem ręką z jego uścisku, wpadłem do pokoju z objętymi ustami, kaszlałem od tego całego dymu. - Jazzy! - krzyczałem mając na dzieję, że mnie słyszała jeśli była tutaj. Spojrzałem na łóżko widząc jej ciało. Poczułem łaskotanie w moich policzkach. Pobiegłem do mojego łóżka, szybko chwytając jej ciało, parząc się przy tym. Przegryzłem wargę kiedy płomienie paliły moje ciało, a ja próbowałem ją wziąć. Ktoś złapał mnie za ramiona i zmusił mnie puścić Jazzy. Wyciągnął mnie z mojego pokoju i pociągnął na dół. - Co ty robisz?! - krzyknąłem na szczycie mojej złości - Moja siostra tam jest, muszę ją zabrać stamtąd! 
- Bracie, nie możesz już nic zrobić. Umrzesz w trakcie - Chris krzyknął na mnie. - Nie dam się kurwa, pozwól mi iść! - uderzyłem Chris'a w twarz powodując u niego przejście z powodu równowagi. Pozwolił mi odejść i pobiegłem z powrotem na górę. Damien chwycił mnie za ramię i rzucił na ziemię. Usłyszałem samochód strażacki kiedy się podnosiłem. - Nie rób mi tego - powiedziałem. Wstałem próbując ominąć Damien'a - Jazzy jest tam. Mogę jej pomóc, wiem to że mogę. - Wyjdźcie wszyscy z domu - Strażak krzyknął, łapiąc Chris'a i odpychając go. Chwycił mnie mocno wyciągając z domu. - Moja siostra tkwi w tym pokoju. Ty pieprzony kawałku gówna, wynoś się ode mnie - splunąłem, wytrącając się z uścisku mężczyzny. To się nie dzieje, Jazzy nie została sama w pokoju pełnym płomieni. To był sen, musiał być. Ale wiedziałem że nie był, Chris i Damien pociągnęli mnie po drugiej stronie ulicy dalej od naszego domu. Upadłem na kolana na ziemi, wpatrując się w tępo emitującego palenia od strony mojego pokoju. Kilka minut później mężczyzna podszedł do nas, nie usunąłem wzroku od domu. Zacisnąłem dłonie w pięści, przegryzając wargę, aby powstrzymać łzy. Nie płakałem, nigdy nie płakałem. - Byliśmy w stanie dostać się do jej ciała, ale niestety... płomienie spaliły jej ciało. Nie wspominając już kto zaczął pożar. A także ciało było martwe, zanim pożar się zaczął. 
- Co Ty kurwa powiedziałeś? - splunąłem wstając i podchodząc do człowieka. - Spojrzeliśmy w organizm, wydawało się, że człowiek został zastrzelony przez rękę. Była dziura w tyle głowy, krew zbarwiła szyję oraz koszulę dziewczyny. Przepraszam za straty, nie ma nic, każdy mógł to zrobić. - moja szczęka się zacisnęła, rzuciłem głowę nisko, po raz kolejny spadłem na kolana. - Obiecałem... - to wszystko co mogłem powiedzieć.
Wszystko co następne, to łzy.



Jak myślicie co zrobi Jason?
dziękuję, że byliście cierpliwi z tym rozdziałem, obiecuję,
że rozdziały będę dodawać systematycznie.
Kocham Was.

19 komentarzy :

  1. O ja pierdole, ryczę. Jak ona mogła to zrobić do cholery?!?!?!

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda mi Jason'a i Jazzy :'((( A rozdział świetny.

    OdpowiedzUsuń
  3. nie wierzę,że Jazzy nie żyje :c już chcę następny rozdział !

    OdpowiedzUsuń
  4. Dcfjdfgf Jason płacze a Jazzy nie żyje *.* :c rozdział świetny <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Jezu, to jest takie smutne. Popłakałam się aż :c

    OdpowiedzUsuń
  6. rozdziały miały być systematycznie :)))))))))))))

    OdpowiedzUsuń
  7. to kiedy dodasz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. niedługo już będzie 8 rozdział :) akurat wróciłam w niedziele do Irlandii :)

      Usuń
  8. kiedy natępny? ;oo :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Super piszesz *-* Czekam na następny rozdział+ zapraszam: http://jbswag4ever.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Kiedy nastepny ???

    OdpowiedzUsuń
  11. Opuscila bloga nawet nie tlumaczac ze nie bedzie kontynuowala... Nienawidze takich ludzi :)))))))))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie opuściłam. niedługo zaczynam kontynuować, mam dużo nauki, mam egzaminy do których musze sie przygotować. nie mieszkam w polsce przypominam ;)

      Usuń
  12. Ja pierdole , jak ona mogła to zrobić?! ;(

    OdpowiedzUsuń